wtorek, czerwca 21, 2005

Pierwszy tydzien

Podroz do USA trwala dwadziescia kilka godzin. Pare przesiedzialem na duzym, slicznym lotnisku z przeszklonym dachem w Dusseldorfie. Potem podroz samolotem w ktorym poznalem 25 letnia niemke ktora byla kilka razy w Polsce i nawet uczyla sie naszego jezyka! Ladowanie na JFK w NY i pierwszy szok. Dwie kolejki - jedna, dosc krotka "US Citizens" i druga niesamowicie dluga "US Visitors". Wygladalo na 3 godziny stania, trwalo z 20 minut. Immigration Officer nadzwyczaj mily. "Have a nice stay in Minnesota, it's a beautiful state. And have a nice day.". Rozstalem sie z Niemka i wybralem sie w podroz od 4 do 3 terminala airtrainem. Wysiadlem, a okazalo sie, ze okolice 3 terminala juz wcale nie wygladaja tak pieknie, jak miedzynarodowa 4. Beton, smieci, masa samochodow i zagubieni ludzie. Terminal wielki i bardzo duzo nie oznaczonych drzwi. Zaczalem wiec pytac ludzi i kolejne (bardzo mile) zaskoczenie - czarni jezdzacy z wozkami bagazowymi i wygladajacy na raczej biednych, na moje pytanie o droge bardzo milo i wyczerpujaca odpowiadali. Wreszcie po zapytaniu trzech osob trafilem do mojego wejscia Domestic Flights. Moje linie SunCountry nie byly wymienione na zadnej tabliczce informacyjnej! a check-in odbyl sie w DeltaDomestic.
I kolejny chyba najwiekszy szok - pomieszczenie w ktorym czekalem wygladalo jak hala na dworcu Wwa Wsch. Ludzie siedzacy na podlodze, tlum, goracao, Hindusi, czarni, Japonczycy z notebookami na kolanach , Rosjanie z torbami w krate, grubi Amerykanie, bawiace sie na podlodze dzieci.
Jednak pierwsze wrazenia i tak pozytywne, chociaz samolot do Minneapolis byl opozniony o godzine, a ja juz padalem ze zmeczenia.
Minneapolis w nocy z samolotu wygladalo niesamowicie, niestety nie zrobilem fotki :(

A jak w pracy?

Valleyfair - amusement park, rodziny amerykanskie intensywnie spedzajace resztki wolnego czasu. 3 rollercoastery, Power Tower (wystrzeliwuje Cie w gore, a potem swobodnie spadasz, naprawde wysokie), RipCord (automatyczny bungee jumping, z wyciagarka), RipTide (wielka platforma obracjaca sie 360 stopni, i co chwila wpadajaca do wody), Steel Venom i cala reszta, uliczki ze sklepikami i jedzeniem. Calosc wcale nie taka duza jakby sie wydawalo.
Ja pracuje na razie na 4 ride'ach - Chaos, Enterprise, Scrambler i Carousel. Najpierw wydawalo sie skomplikowane, trzeba wpuscic ludzi do srodka, odpowiednio ich rozmiescic, uruchomic "ride" itp. Po 3 dniach wydaje mi sie, ze wiele wiecej nie osiagne, na szczescie co 3 tygodnie zmienia sie lokalizacje. Pracy duzo (np 2 dni pod rzad po 13 godzin), ekipa glownie Amerykanska i bardzo w porzadku.
Na jednym z rollercoatsterow, najwiekszym "Wild Thing" (rozpezdza sie od 0 do 70 mil na godzine w 2-3 sekundy), odbywa sie konkurs organizowany przez miejscowa radiostacje. 32 smialkow jezdzi na okraglo rollercoasterem, ten kto wytrztma najdluzej wygrywa samochod. Jezdza 16 godzin, 8 godzin spia w rollercoasterze, przerwy na jedzenie i picie wyznacza im radiostacja. Dla wygranego samochod. Minal tydzien, 10 jeszcze jezdzi.
A dzisiaj Puke Night dla pracownikow!!

Samochod ceny - 500$ Plymoth Voyager 1993 (8 miejsc!), manul (!) + ubezpiecznie 100 $/miesiac. Jeszcze nie zakupilem, ale do sklepu jest jakies 5 mil.
Mieszkanie - sredniawka.

Koncze. Pozdro!!

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

No i co? Rzygałeś?

Zales pisze...

:) Nie, za malo lodow zjadlem. A co do rzygania - jak ktos sie porzyga to sa "Red Boxes" - pudelko z maska, okularkami, plynem skruszajacym rzygi, plynem dezynfekujacym, rekawiczkami itp.

Anonimowy pisze...

No to widze Stary, ze jest dobrze :)

Anonimowy pisze...

coo? maska i okularki?? dla tych co jadą w wagoniku za rzygającym?!

płyn skruszający rzygi ?!?!?!?

Anonimowy pisze...

spoko post zal - az miło sie czyta. fajnie że ci sie układa. czekam na więcej wieści z wielkiej krainy. kup furke koniecznie :)

Anonimowy pisze...

czytam, brzmi super. pozdrawiam

Obserwatorzy