poniedziałek, grudnia 26, 2005

Prosto

Nie oszukujmy się. Większość internautów naprawdę nie obchodzi z jakiej przeglądarki internetowej korzysta. Ważne jest przede wszystkim aby strona wyświetlała się poprawnie. Zauważyłem, że moje nagabywanie znajomych na przerzucenie się na Firefoxa niewiele daje. Przyzwyczajenie ma ogromną siłę, a niebieska ikonka przyciąga jak magnes. Po co zmieniać przeglądarkę? Przecież wszystko działa, przecież strony się wyświetlają, przecież szybko się uruchamia, aha i ma ładniejsze guziczki.
Komputer ma po prostu działać. Być prosty w obsłudze, intuicyjny, komunikować się z użytkownikiem w zrozumiały sposób. Z pecetami najczęściej tak nie jest.
Mnóstwo dzisiejszych użytkowników komputerów ma szeroki wachlarz zaintersowań. Dodam więcej. Nie ma wśród nich informatyki.
Wiem, wiem to wszystko nie takie proste, podobno system operacyjny jest jednym z najbardziej skomplikowanych ludzkich wytworów. Komputery osobiste to tysiące różnych podzespołów które mają ze sobą współpracować, co nie zawsze się udaje. Błąd może pojawić się w każdym momencie. Wszystko to bardzo skomplikowane. Są jednak różne podejścia do tego jak użytkownik ma się komunikować z maszyną. Świetnie widać to w tym filmiku.
[Dla tych co nie mogą obejrzeć: Steve Jobs prezentuje iMaca. Jedną z jego nowych funkcji jest pilot i możliwość sterowania komputerem jak wieżą czy telewizorem, podobnie (choć nie tyle funkcji) jak Windows Media Center, najważniejsze jest co innego: pilot Apple ma kilka przycisków, pilot kompa z Windows kilkadziesiąt.]

Torrentz

.torrent Bardzo popularny i wydajny system wymiany plików peer2peer.
Najlepszy serwis torrentowy?A jakże - polski! Torrentz.com . Dlaczego najlepszy? Zbiera dane ze wszystkich największych torrentowych portali, segreguje wyniki "seederów" (im więcej "siewców" tym szybszy transfer), no i bardzo szybko wyszukuje.
Najlepszy program? microTorrent. Może nie najlepszy, ale za to zajmuję ok 150KB, nie wymaga instalacji i ma wszystkie ważniejsze funkcje!

Google Desktop Search może gryźć się z programami p2p. Należy wtedy wykluczyć katalog do którego ściągamy pliki z mechanizmu indeksowania GDS.

+Ciekawy tekst Jarosława Lipszyca "Internet to Kultura Dostępu", m. in. o wymianie materiałów chronionych prawami autorskimi przez sieć.

Cool

Fajne rzeczy w sieci? Del.icio.us !

Ostatnio przeglądałem:

poniedziałek, grudnia 12, 2005

Samorost


Am kiedyś mi wysłał linka do "miodnej" (ech to Secret Service) gierki sieciowej. Kierowało się w niej krasnalem, rozwiązując niby proste zagadki. Taka mini przygodówka. Parę dni temu pojawiła się druga część. Samorost to dzieło czechów które hołduje klasycznej animacji połączonej z grafiką w klimacie collage, ma bardzo specyficzny klimat i rzesze zwolenników w internecie. Jak przejdziecie już jedynkę to tutaj jest część 2.

Apdejt: Sorry, link do dwójki już działa.

poniedziałek, grudnia 05, 2005

Delicious



Del.icio.us - Am mi to wysłał już dawno dawno, absolutna rewelka, jak jeszcze któs nie zna. Taki zbiór ulubionych, z tym, że z podziałem na kategorie i informacją ile osób skorzystało z danego linka. Warto szukać rzeczy właśnie zaczynając od tej stronki. Genialne.

+

Płyta z miksem Queen z 50 centem, do ściągnięcia w super jakości MP3 + okładeczka, pewnie niedługo zniknie ta stronka za sprawą RIAA.

+

z zupełnie innej beczki - 21 latek zapisał się do Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu a potem napisał reportaż. Straszno. (dla niewtajemniczonych to szkoła pod auspicjami Rodziny Radia Maryja). Link niestety może niedługo zniknąć, bo to artykuł z GW.

niedziela, grudnia 04, 2005

Google Desktop Search 2


Po tej aplikacji widzę jaką potęgą staje się Google. Firma która zaczynała od tego teraz staje się potentatem na miarę Microsoftu, z tym, że wszystko jakieś takie, lepsze, ładniejsze, sprawniejsze - może tym bardziej zamyka mi to oczy na to, że gromadzą dane o wszystkich i wszystkim i w przyszłości może być niebezpiecznie.
Poza tym, że GDS2 przeszukuje cały twardy dysk - właściwie wszystko co się robiło na kompie (w tym wewnątrz plików Worda, Excela, PDF), to w nowej wersji ma dwie malutkie, super przydatne opcje:
  • Scratch Pad - żeby sobie coś zapisać, zanotować - to powinno być już w Windows 95!
  • Todo - rzeczy do zrobienia
Poza tym wyświetla pocztę, zdjęcia, newsy, mapy. Obowiązkowy soft. Tutaj.

+ Świetny polski blog o Google.

środa, listopada 30, 2005

Nowe stare

Są:
+ parę zdjęć z Moskiewskiego Muzeum Figur Woskowych

Krach

Nie jadę do Kolumbii!!

czwartek, listopada 03, 2005

Powrót

Może tym razem się uda :) . Nie pisałem bo przede wszystkim: nie miałem o czym!
No ale teraz jest coś: 26 stycznia jadę do Kolumbii! :)
Poza tym, gwoli wyjaśnienia - samolot w Dusseldorfie poczekał, więc dojechałem jednak na czas :) . ;
Aha, skasowane komentarze do artykułów poniżej to były po prostu reklamy.
Z rzeczy sieciowych - nic mnie nie powaliło na kolana. Ale... kilka ciekawych linków mam:

piątek, września 30, 2005

Spóźnienie

Piszę z lotniska, połączony z siecią Wireless i nadaję, że mój samolot jest spóźniony 3 godziny i jest duże prawdopodobieństwo, że nie zdążę na kolejny (Dusseldorf-Wawa) bo na przesiadkę będę miał 15 minut (w najlepszym razie). Tak więc 3 dodatkowe godziny w USA :) Mam nadzieję, że zdąże bo jak nie samolot do Polski będę miał jutro o 7pm (teraz jest 5.25pm)!

Bye USA

Czas płynie szybko. Ostatnie dni spędziłem u wujka, byłego marynarza, który zamieszkał tu na stałe w roku 1950 i jemu te 55 lat minęło szybko to jak mi te 3,5 miesiąca miało się dłużyć? Opowiadał mi zresztą masę ciekawych historii, najlepsza z nich to o przeszmuglowaniu jego żony z Polski do USA. Była przebrana za murzyna. Kiedyś tu ją przytoczę, bo niezmiernie ciekawa.
Jutro wyruszam, przydałoby się odpowiedzieć na pytanie - jakie są Stany? Odpowiadam więc: różne, baaardzo różne. Od wspaniałego Princeton, w którym pracował Einstein, które wygląda uroczo i nawet nie ma tam McDonalda (!) przez ulice Manhattanu (w innych częściach NY nie byłem), pełne ludzi, gdzie policjanci przechodzą na czerwonym świetle po klub Polus (Linden, New Jersey) który nie różni się od przeciętnej polskiej dyskoteki (włączając publikę).
Tu gdzie jestem, w małych dzielnicach mieszkają obok siebie Portorykańczycy, Polacy i Meksykanie żeby parę ulic dalej podziwiać XIX wieczne domy z widokiem na zatokę warte po 700.000$ i więcej.
A ja byłem zaledwie w kilku miejscach tego przeogromnego kraju. Nawet tubylcy czasem nie znają go za dobrze, gdy pewien student z Nowego Meksyku wysłał na Uniwersytet w New Jersey list do profesora z zapytaniem czy może tam studiować, ten odpisał, że najpierw musi sobie załatwić wizę.
Czy chciałbym tu żyć? Gdybym się tu urodził na pewno tak, jako imigrant nie do końca, smutny jest widok Polaków mieszających angielski z polskim albo po drugiej stronie takich którzy po kilku miesiącach zapomnieli mówić po polsku. Smutny jest również widok ludzi którzy mieszkają w swoich gettach i nawet nie umieją mówić po angielsku! Z reguły widać tam raczej nieporządek i biedę, zaczyna się człowiek zastanawiać: czemu oni koniecznie chcieli tutaj przyjechać? Chyba w ich ojczystych krajach żyć się nie dało...
Cieszę się, że wracam! Przy okazji: parę miesięcy dzieli mnie od podróży do Kolumbii!

sobota, września 24, 2005


Nowy Jork za dnia (widok z Empire State Building). Posted by Picasa

Chicago o zmroku Posted by Picasa

Chciałbym zaznaczyć

Dłuższa nieobecność na blogu spowodowana była natłokiem spraw osobistych, o których w założeniu nie chciałem pisać.
Dużo się przez ten czas wydarzyło, zakończyłem pracę w parku - z czego jestem bardzo rad, odwiedziłem Chicago a teraz dane mi jest podziwiać Nowy Jork!
Chicago - piękne miasto, świetnie zorganizowany transport publiczny, wszystkie ważniejsze miejsca zlokalizowane w centrum więc samochód zupełnie niepotrzebny (to ogromna różnica porównując z Minneapolis). Wieżowce i architektura naprawdę robią wrażenie.
Odwiedziłem Museum of Science and Industry , coś niesamowitego! Spośród wielu ekspozycji największe wrażenie zrobiła na mnie ToyMaker 3000 (polecam zajrzeć na stronę). Jest to kompletna, duża, w pełni zautomatyzowana linia produkcyjna jednej zabawki. Począwszy od plastikowego odlewu poprzez skręcanie części, testowanie a nawet pakowanie wszystko wykonują roboty i można oglądać w każdym detalu. Po włożeniu 5$ (właśnie, o tym nie pisałem, w USA wszędzie można spotkać automaty - od sprzedających napoje po takie co robią za 50c grawerkę z danym wzorem-pamiątką w jednocentówce) można było wybrać sobie kolor i rozpocząć produkcję własnej zabawki oglądając na żywo postępy. Na koniec gdy jedno z ramion robota wrzucało ją do magazynu wystarczyło przyłożyć otrzymaną kartkę z kodem kreskowym do czytnika by odebrać własną zabawkę! Na tej samej wystawie pokazane też jest wszystko - od projektowania CAD poprzez drukarki 3d "drukujące" prototypy kończąc na odzielnych robotach które można w bardzo prosty sposób programować. Inne części eksozycji obejmują fazę projektowania produktu oraz marketing. To tylko jedna z ekspozycji, dodam tylko, że jak się widzi takie muzeum to czuje się przepaść technologiczną dzielącą Polskę od USA. Przypomina mi się ta wystawa o mózgu co była w PKiNIE. Owszem, ciekawa, ale ciasno, bez klimatyzacji i ze trzy razy mniejsza niż jedna tylko ekspozycja w takim muzeum!
Zaawansowana technologia panuje tutaj wszechobecnie - na porządku dziennym są obrazki typu - żona robi zdjęcie i wysyła mężowi MMSA które buty kupić. Telewizja satelitarna Dish Network jest lepsza niż Cyfra Plus a HDTV w większości pubów powala na kolana jakością obrazu.
Plus tego taki, że teraz w dobie internetu do większości tego co Amerykanie przygotują mamy bezpośredni dostęp. Teraz uwagę skupia się na tv on demand przez internet - całe ostatnie Wired jest na ten temat. Tutaj to technologicznie możliwe, AOL Broadband (teraz łączę się za darmo przez dial-up :) ) to standardowo 10mbps.
W NY byłem dopiero dwa razy ale już zaliczyłem Statue of Liberty i Empire State Bulding ale przede wszystkim - poczułem klimat ulicy po ponad 10 kilometrowym spacerze prez Manhattan.
Aha no i miałem nie pisać ale napiszę, może to i oczywistość ale naprawdę jak ktoś lubi ciuchy to by się zakochał w tych sklepach i w cenach też.
To tyle na dziś, ale definitywnie wracam do pisania.

piątek, lipca 22, 2005

Craze

Nie pisze bo pracy b. duzo wiec kilka luznych informacji tym razem

Minnesote czesto nawiedzaja tornada, z tego powodu w czasie ostrej burzy (tak jak wszystko tak i burza tutaj jest naprawde ogroomna) wyladowalismy w piwnicy bo byl tzw code red czyli wysoki stopien zagrozenia. Raz w ciagu dnia byla burza, widzialem na niebie chmury ktore wiatr kierowal do srodka, niebo mialo tez kolor zgnilozielony. Amerykanie z pracy powiedzieli, ze jak pojawia sie zielony kolor na niebie to trzeba miec sie na bacznosci.

Ogromne sklepy CupFoods i Walmart sa czynne 24 godziny na dobe, na zakupy czesto jezdzimy o 1 w nocy, bo nie ma kiedy.

Wszyscy pija pops czyli napoje gazowane, w MN zdecydowanie kroluje Pepsi a chyba najpopularniejsze jest Montain Dew. 24pak puszek pepsi kosztuje 5$!

Wszedzie - w kinie, w parku gdzie pracuje, w budynkach - sa fontanny z pitna woda.

Wszystko jest przygotowane dla niepelnosprawnych, podjazdy dla wozkow inwalidzkich sa w sklepach, w kinie sa oddzielne miejsca z barierkami itp.

Dwa razy skakalem na RipCord!(strona dziala tylko w IE).

Amerykanie (przynajmniej Ci z ktorymi pracuje) zyja praca, wszystkie tematy rozmow sa wokol pracy. Ale trzeba im przyznac - wszyscy pracuja porzadnie, nie ma opieprzania sie i co najwazniejsze atmosfera jest mila, czasami az za bardzo np. jak piaty raz z rzedu slysze ¨have fun Peter :)¨.

Tegoroczny craze to gumowe opaski na reke, kosztuja 2$ i sa w roznych kolorach, dochod z ich sprzedazy idzie na rozne cele dobroczynne, podobno wymyslila to firma Nike (pewnie zeby odwrocic uwage od dzieci ktore zatrudniaja do szycia butow w swoich azjatyckich fabrykach).

Roboty! w sklepach typu RadioShack sa do kupienia zestawy do budowy wlasnych robotow, robia to juz ze 3 firmy (nie liczac Lego Mindstorms), starter pak kosztuje 250$ a potem sensory, silniczki po 20-40$.

Na stacji benyznowej placi sie karta kredytowa w automacie, jesli chce sie zaplacic gotowka to najpierw sie idzie do okienka a potem tankuje. Galon benzyny to 2,30$, to jest 3,7 litra benzyny, ale nasz samochod ma silnik 3800...

W telewizji do kazdego programu mozna wlaczyc napisy, nawet do programow na zywo! (dobre to dla nas, przyjezdnych zeby jezyk podszkolic).

Kolejny tegoroczny szal to lody DippingDots, lody w granulkach, w sklepie kosztuja 1,5$ (ale ciezko je kupic), w parku najmniejsze opakowanie 4$!

To chyba tyle, niedlugo bede jechal nad Lake Superior - postaram sie wyslac fotki i opisac co nieco.

Widok z okna Posted by Picasa

piątek, lipca 08, 2005

Jak jest¿

Taki dziwny znak zapytania, bo pisze z komputera mojej przyjaciolki z Kolumbii, klawiatura hiszpanska.

Praca

Godzina 9.50am w parku rozbrzmiewa hymn Amerykanski, my juz w pracy wiec przystajemy na chwile i spogladamy na flagi USA umieszczone na Power Tower (wieza, tak z 70m wysokosci, na ktorej jestes wystrzeliwany w gore a potem swobodnie spadasz). Ja pracuje w Challenge Park i obsluguje Chaos, Enterprise (prod. niemiecka, 1979), Scrambler (prod.1959, klasyk) i Carosuel (prod 1925, karuzela z konikami, jeden z nich z literkami PG jest podobny warty kilkaset tysiecy $). A poza tym jestem na torze gokartowym i na BumpingBoats (nudy na pudy). Jestem szczesliwcem, ze pracuje tu gdzie pracuje, bo co 2-3 godziny zmieniam miejscowke, poza tym w Challenge Park sa SkyScraper (jak wirowka dla kosmonautow, tylko, ze w pionie, i tak na oko ze 40 m wysoka, hardcore, 9.95$) i RipCord (jak bungee jumping, bardzo wysoko, lina mniej sprezysta, wciaga cie na gore wyciagarka, 15-30$). Mam je za darmo, ale jeszcze sie nie odwazylem :)
Zaczalem pisac o pracy bo zajmuje mi ona tutaj wiekszosc czasu. I nawet ja lubie, mam w porzadku ekipe, glownie Amerykanow i duzo godzin (60 w tygodniu, jeden dzien wolny).
Praca to np. wpuszczanie ludzi, zamykanie wagonikow, zamiatanie ;), wlaczanie kolejek, najciekawiej jest na gokartach, stoi sie w zielonym odblaskowym kubraku z krotkofalowka, flaga i gwizdkiem i kontaktuje z ekipa na torze kto sie zderza bo "there is no bumping here at challenge park go-karts". Wiec np. mowie przez radio "ten seventy one car twenty one" i inne takie tajne komunikaty :) i jak ktos za duzo "bumpuje" to go sie wywala z toru

Ludzie, miejsca, day off

Tu gdzie mieszkam najwiecej jest Polakow i Kolumbijczykow plus Slowacy, Ekwadorczycy, Bulgarzy, Chorwaci i Amerykanie. Bardzo mila atmosfera, mam duzo znajomych z Kolumbii.
Nie mozna tu pic alkoholu wiec czasami jedziemy do pubu, piwo 5$ (bud, miller), po tej calej pracy po 2 czuje sie OK (!).

Nie mialem do tej pory samochodu wiec siedzialem glownie tutaj, bo nawet do najblizszego sklepu jest jakies 6-7 mil! ale to sie zmienilo! zakupilem z 4 innymi ludzmi z Polski (slabo ich znam, ale bardzo w porzo) Buicka LeSabre rocznik 1991, mamy go dopiero kilka dni ale juz bylem dzisiaj w WalMarcie i nad jeziorkiem. Ale sie ciesze, ze mam(y) ten samochod!

Wszystko w okolicy wyglada dosc podobnie, wszedzie autostrady, wielkie fury, ludzi na ulicach zero, domki bez plotow jak na fimach. W kazdej miejscowosci jak Shakopee podobny schmeat domki + mcd, burgerking, kfc, subway, pizzahut + cupfoods (ogromny spozywczak) + apteka, sklep z alkoholem itp. W obrebie 5 mil jest z 10 mcdonaldow (nie przesadzam).

Co innego downtown, na razie bylem tylko w St Paul (to jedno z dwoch Twin Cities, drugie to Minneapolis) ale wyglada rewelacyjnie.

Niedlugo napisze wiecej bo mam dostep do notebooka

Pozdrowienia i buziaki! Superowych wakacji

[i]Londyn

wtorek, czerwca 21, 2005

Pierwszy tydzien

Podroz do USA trwala dwadziescia kilka godzin. Pare przesiedzialem na duzym, slicznym lotnisku z przeszklonym dachem w Dusseldorfie. Potem podroz samolotem w ktorym poznalem 25 letnia niemke ktora byla kilka razy w Polsce i nawet uczyla sie naszego jezyka! Ladowanie na JFK w NY i pierwszy szok. Dwie kolejki - jedna, dosc krotka "US Citizens" i druga niesamowicie dluga "US Visitors". Wygladalo na 3 godziny stania, trwalo z 20 minut. Immigration Officer nadzwyczaj mily. "Have a nice stay in Minnesota, it's a beautiful state. And have a nice day.". Rozstalem sie z Niemka i wybralem sie w podroz od 4 do 3 terminala airtrainem. Wysiadlem, a okazalo sie, ze okolice 3 terminala juz wcale nie wygladaja tak pieknie, jak miedzynarodowa 4. Beton, smieci, masa samochodow i zagubieni ludzie. Terminal wielki i bardzo duzo nie oznaczonych drzwi. Zaczalem wiec pytac ludzi i kolejne (bardzo mile) zaskoczenie - czarni jezdzacy z wozkami bagazowymi i wygladajacy na raczej biednych, na moje pytanie o droge bardzo milo i wyczerpujaca odpowiadali. Wreszcie po zapytaniu trzech osob trafilem do mojego wejscia Domestic Flights. Moje linie SunCountry nie byly wymienione na zadnej tabliczce informacyjnej! a check-in odbyl sie w DeltaDomestic.
I kolejny chyba najwiekszy szok - pomieszczenie w ktorym czekalem wygladalo jak hala na dworcu Wwa Wsch. Ludzie siedzacy na podlodze, tlum, goracao, Hindusi, czarni, Japonczycy z notebookami na kolanach , Rosjanie z torbami w krate, grubi Amerykanie, bawiace sie na podlodze dzieci.
Jednak pierwsze wrazenia i tak pozytywne, chociaz samolot do Minneapolis byl opozniony o godzine, a ja juz padalem ze zmeczenia.
Minneapolis w nocy z samolotu wygladalo niesamowicie, niestety nie zrobilem fotki :(

A jak w pracy?

Valleyfair - amusement park, rodziny amerykanskie intensywnie spedzajace resztki wolnego czasu. 3 rollercoastery, Power Tower (wystrzeliwuje Cie w gore, a potem swobodnie spadasz, naprawde wysokie), RipCord (automatyczny bungee jumping, z wyciagarka), RipTide (wielka platforma obracjaca sie 360 stopni, i co chwila wpadajaca do wody), Steel Venom i cala reszta, uliczki ze sklepikami i jedzeniem. Calosc wcale nie taka duza jakby sie wydawalo.
Ja pracuje na razie na 4 ride'ach - Chaos, Enterprise, Scrambler i Carousel. Najpierw wydawalo sie skomplikowane, trzeba wpuscic ludzi do srodka, odpowiednio ich rozmiescic, uruchomic "ride" itp. Po 3 dniach wydaje mi sie, ze wiele wiecej nie osiagne, na szczescie co 3 tygodnie zmienia sie lokalizacje. Pracy duzo (np 2 dni pod rzad po 13 godzin), ekipa glownie Amerykanska i bardzo w porzadku.
Na jednym z rollercoatsterow, najwiekszym "Wild Thing" (rozpezdza sie od 0 do 70 mil na godzine w 2-3 sekundy), odbywa sie konkurs organizowany przez miejscowa radiostacje. 32 smialkow jezdzi na okraglo rollercoasterem, ten kto wytrztma najdluzej wygrywa samochod. Jezdza 16 godzin, 8 godzin spia w rollercoasterze, przerwy na jedzenie i picie wyznacza im radiostacja. Dla wygranego samochod. Minal tydzien, 10 jeszcze jezdzi.
A dzisiaj Puke Night dla pracownikow!!

Samochod ceny - 500$ Plymoth Voyager 1993 (8 miejsc!), manul (!) + ubezpiecznie 100 $/miesiac. Jeszcze nie zakupilem, ale do sklepu jest jakies 5 mil.
Mieszkanie - sredniawka.

Koncze. Pozdro!!

piątek, czerwca 17, 2005

Shakopee

Jestem! Jest OK :) . Sorry - nie mam czasu napisac wiecej, bo na razie kiespko z dostepem do netu (zostalo mi jeszcze 2-3 minuty!!). Napisze wiecej niebawem - obiecuje. Pozdrawiam wszystkich ktorzy napisali do mnie mejle - odpisze niebawem.

sobota, czerwca 11, 2005

Google Sightseeing

Tutaj można zobaczyć zdjęcia różnych ciekawych miejsc z całego USA na podstawie Google Maps. Jest tam m. in. zdjęcie Mall of America - największego centrum handlowego w USA(!), którę znajduje się paręnaście mil od Valleyfair.

Jutro

wyjazd!! Wylot z Wawy o 5.40, przylot do Minneapolis o 22.40 (wtedy będzie w Polsce 2:40 w nocy 13 czerwca).
Być może będzie dłuższa cisza na blogu - nie wiem jak w miejscu gdzie będę mieszkał jest z podłączeniem do sieci.

czwartek, czerwca 09, 2005

Ozon

Kupiłem pismo - całkiem niezłe.
Trafiłem w nim na artykuł "Mądra inaczej" (artykuł za tydzień powinien być dostępny w całości) autor - Andrzej Łomanowski pastwi się w nim nad encyklopedią Gazety Wyborczej. Jako, że posiadam ową, korzystałem kilka razy i zadowolony byłem, napisałem do redaktora taki oto list:

Szanowna Redakcjo,

Jestem osobą która posiada w domu encyklopedię GW i wydała na nią
kilkaset złotych. Naturalnym mechanizmem psychologicznym jest redukcja
dysonansu - wiadomo, że jeśli wyłożyłem na nią swoje pieniądze to chcę
udowodnić, że była to decyzja świadoma i przemyślana i, że nie dałem
się nabrać - stąd moja dociekliwość.
Artykuł mnie zaciekawił i po trosze zdziwił, nie omieszkałem więc
sprawdzić w domu opisanych przez redaktora Łomanowskiego przykładów
tendencyjnych haseł.Autor pisze, że są one "opracowane podobno przez
PWN" - łatwo to sprawdzić, wystarczy skorzystać z encyklopedii
dostępnej na stronach http://www.pwn.pl ,żeby odrzucić z tego
stwierdzenia słowo "podobno".
"Koalicja antyhitlerowska" - hasło zaczyna się od stwierdzenia
"polit.-wojsk. związek państw o różnych systemach społ.-polit.
walczących w II wojnie świat. przeciwko blokowi niem.-wł.-jap.", które
niewątpliwie jest prawdziwe (przekleiłem je zresztą na potrzeby tego
listu ze stron internetowych encyklopedii PWN). W dalszej części hasła
wszystkie państwa koalicji są dokładnie opisane o czym Pan Redaktor
nie wspomniał.
"Besłan" - proszę je porównać z encklopediami dostępnymi on-line (np.
Wikipedia). Niestety w większości encyklopedii papierowych w ogóle go
Pan nie uświadczy.
Tabela o noblistach zawiera informacje, że Skłodowska była z
pochodzenia polką. W haśle "Skłodowska-Curie Maria" nie znalazłem
informacji, że była to "francuska noblistka".Pan Łomanowski ma rację
jeśli chodzi o hasło dotyczące Borysa Jelcyna widać jednak, że jest
ono bezpośrednio przeklejone z encyklopedii PWN.
Zgadzam się z opiniami na forum Ozonu - Gazeta Wyborcza przesadza ze
swoim poczuciem misji, poprawnością polityczną (chociaż dodane do
hasła "Izrael" komentarze na końcu encyklopedii "koszerności" akurat
nie potwierdzają).
Panie Redaktorze, uważam, że poszukiwanie prawdy jest ważniejsze od
ideologii a w przypadku artykułu "Mądra inaczej" postąpił Pan tak jak
Gazeta Wyborcza która nazwała Listę Wildsteina "Listą Agentów SB".

Z poważaniem,

Piotr Zalewski
http://zales.blogspot.com
O dziwo - bardzo długą i wyczerpującą odpowiedź dostałem już na drugi dzień. Oto ona:

Szanowny Panie !
Ja również wyłożyłem swoje pieniądze na zakup Encyklopedii, na szczęście
zrezygnowałem z kupna po siódmym tomie. Ale mój (jak Pan to ładnie
nazwał) psychologiczny dysonans jest znacznie większy - jestem niejako
jej współautorem. W tzw. dziennikarskich aneksach znajdujących się na
końcu każdego tomu cytowane są moje artykuły, z czasów gdy pracowałem w
„GW”.
Ale dysonans jest jedyną rzeczą, która nas łączy, wszystkie pozostałe
dzielą. Napisałem, że „hasła są podobno autorstwa PWN”, gdyż tej
informacji nie udało mi się potwierdzić w Wydawnictwie. Zwodzono mnie
tam dość długo, odsyłając od jednej osoby do drugiej (zupełnie nie wiem
dlaczego), aż nadszedł termin druku naszego tygodnika - i już.
Oczywiście, mógłbym napisać że „hasła w encyklopedii Gazety są podobne,
a niektóre takie same, jak w Encyklopedii PWN (w wersji elektronicznej,
jak i drukowanej - co również sprawdziłem)” - i tylko tyle.
Poza wszystkim był to jedynie wtręt w nawiasie - niewielkiego więc
znaczenia - albowiem Encyklopedia sprzedawana była jako Encyklopedia
Gazety Wyborczej (a nie PWN), do Gazety należy zysk z jej sprzedaży, ale
i wszystkie zastrzeżenie co do jej zawartości.
Z hasła „koalicja antyhitlerowska” zacytowałem tylko pierwsze zdanie i
nadal uważam, że nie musiałem ani cytować (ani opisywać) go w całości
(tak, jak i wszystkich pozostałych). Te pierwsze (główne i najważniejsze
zdanie) tłumaczy mi bowiem wszystko: jest to definicja komunistycznych
historyków, wyszlifowana w dialektycznych bojach z obcymi klasowo
elementami. Proszę sprawdzić w poprzednich wydaniach Encyklopedii PWN,
sprzed 1989 roku (zarówno w „Małych”, jak i w „Wielkiej”). Krótko
mówiąc: jest to typowy przykład anaukowego bełkotu. I nie ma tu nic do
rzeczy wymienianie wszystkich członków koalicji. (ZSRR Stalina państwem
o odmiennym ustroju społeczno politycznym ?? A może po prostu: „był to
wymuszony sytuacją wojenny sojusz zachodnich demokracji ze stalinowskim
totalitaryzmem” ? Czy może autorom - po piętnastu latach niepodległości
- nadal przez gardło nie przechodzi nazwanie Stalina dyktatorem a ZSRR -
państwem totalitarnym ? No, ale to już moje zupełnie prywatne
złośliwości wywołane stratą pieniędzy wydanych na Encyklopedię).
Skłodowska figuruje w tabeli „Nobliści z Francji” (a Miłosz nie figuruje
w tabeli „Nobliści z USA”), jeśli chodzi o Besłan (a jeszcze lepiej
hasło „komunizm”) - proszę porównać z hasłami w „Encyclopaedia Britannica”.
Na koniec przyznaję się bez bicia - nie przeczytałem hasła „Izrael”
(wystarczająco zezłościł mnie „Arafat”) ale też nie mam nic do
powiedzenia na temat „koszerności” czy „trefności” Gazety.
I jeszcze raz wracając do meritum: to była Encyklopedia Gazety i Gazeta
(i tylko ona) ponosi pełną odowiedzialność za zawartość tomów. W związku
z tym została potraktowana przez mnie normalnie, czyli bez taryfy ulgowej.
Pozdrawiam
Andrzej Łomanowski
P.S. W orginale mój tekst był trochę dłuższy i przykładów więcej.
Dokleiłem je Panu pod spodem - do prywatnego użytku:
(...) Gauleiter Prus Wschodnich i Ukrainy, słynny Erich Koch "został
skazany na śmierć (wyrok zamieniony na więzienie)". Wszystko się zgadza,
tyle, że na dożywotnie więzienie, zmarł w więzieniu w Barczewie. W
niewinnym haśle "Kobryń" opisano nie wiadomo po co jakąś trzeciorzędna
potyczkę rosyjsko-saską z czasów wojny 1812 roku. Jeśli już autorzy
uparli się pisać o walkach w Kobryniu to polecałbym im Dywizję "Kobryń"
z Grupy Operacyjnej "Polesie", która swą nazwę otrzymała za wygranie
bitwy z Armią Czerwoną właśnie pod tym miastem we wrześniu 1939 roku. (...)
(...) Dziwadeł i dziwolągów nie brakuje i w hasłach niepolskich.
Socrealista Maksym Gorki i Fiodor Dostojewski zostali potraktowani
jednakowo, tzn. mają równej długości hasła. Na szczęście w historii
literatury jest odwrotnie i nie ma w niej miejsca na porównywanie
wielkości Dostojewskiego z Gorkim. (...)
(...) Pisarz Siergiej Dowłatow, wielki prześmiewca radzieckiej (i
emigracyjnej rzeczywistości) którego opowiadania to perły anegdot okazał
się jedynie autorem "prozy łączącej motywy autobiograficzne z
dokumentalnym zapisem realiów". Namawiam szczerze autora (autorów) tej
krótkiej notki do przeczytania przynajmniej jednej książki Dowłatowa,
jednego z najpopularniejszych dzisiaj rosyjskich pisarzy.(...)

(odpowiedź opublikowałem bez zgody autora)

Redaktor Łomanowski mnie przekonał - nie jestem specjalistą w dziedzinie historii, ale widać, że w tej materii encyklopedia nie sprawdza się najlepiej. Podobne błędy zawiera również wiele innych publikacji PWN.
A co do enycklopedii - nadal znajduję w niej wiele haseł których nie ma w Wikipedii.

Taka to historia

A wyjazd do USA już za 3 dni!

niedziela, czerwca 05, 2005

Sputnik7

Nie ma to jak przygotowania do egzaminu :) a konkretnie do "Sztuki Nowych Mediów" z Łukaszem Rondudą. Wiele ciekawych rzeczy było na tych zajęciach m.in. oglądaliśmy... wideoklipy.
Szukając rzeczy takich reżyserów jak Chris Cunningham (Aphex Twin, Bjork), Spike Jonze (Praise You Fatboy Slima, estetyka home-video) czy Michel Gondry trafiłem na świetną stronę z teledyskami, która zawiera też tematyczne stacje TV z klipami, m. in. hip-hop, electronica. Link

sobota, czerwca 04, 2005

Flickr test


Fruits
Originally uploaded by zalmistrz.
Właśnie wysyłam Flckrem na bloga. Minus Flickra.
-miesięczny limit przesłanych danych to 20 MB! (za 30$ 2GB) więc przed przesłaniem lepiej sobie zmniejszyć zdjęcie (albo zapłacić :) )

Flickr!

Flickr - rewelacyjny serwis
  • służy do zamieszczania i przeglądani zdjęć
  • zdjęcia mogą być oglądane przez wszystkich lub tylko przez znajomych/rodzinę
  • fotkom nadaje się tagi - dzięki nim można je łatwo przeszukiwać
  • zdjęciom można nadawać licencje - m. in. Creative Commons!
  • serwis ma tysiące małych bajerków - zapamiętuje dane EXIF z aparatu (czas otwarcia migawki, model aparatu itp.), można szukać ludzi na różne sposoby i wiele więcej - proponuję obejrzeć!

czwartek, czerwca 02, 2005

Apache!


Apache! Posted by Hello
Kolejny disco teledysk (poprzez BoingBoing) :).
To słynny duński eurodisco performer Tommy Seebach. A klip (40MB) tutaj.

środa, czerwca 01, 2005

JFK

Whoaa. To mapka lotniska JFK (NY), ja muszę przedostać się z terminalu 3 do 4, więc niedaleko. To 256 metrów, mógłbym na piechotkę ale pewnie pojadę kolejką która jeździ wokoło 9 terminalów lotniska.

Więcej na angielskiej Wikipedii (m. in. lista katastrof lotniczych :) ). Link.

A wyjazd już za 11 dni.

wtorek, maja 31, 2005

Google freak

Uwielbiam Google'a - jak oni wszystko ładnie i fajnie robią. Jak tak patrzę to ten blog mógłby się tak nazywać. Zobaczcie jak zaczynali. A żeby nie było za pięknie, jest też ciemna strona mocy.
  • Google Web Accelerator - proxy, trochę przyspiesza net, za to słabo z prywatnością
  • Podobno Google archiwizuje (nagrywa na taśmy, bo to TB danych i trzyma gdzieś nie wiadomo gdzie) każdą stronę jaką napotkał robot.
  • Engine Google'a sprawdza się ostatnio gorzej niż Yahoo!
Więcej tutaj

poniedziałek, maja 30, 2005

Archiwum Usenetu

Jest na Google'u od dawna. Ale tego, że jest tam zamieszczony timeline, dowiedziałem się z bloga Tebe i chociaż nie chcę się powtarzać za jego blogiem (trudno będzie!) to musicie to zobaczyć, np. pierwszy post po ataku na WTC. Szok.

Tebe

Rewelacyjny blog gościa, który w GW się internetem zajmuje. Tutaj.

Żegnaj KRRiTV

Dodatkowa opłata za internet i inne bzdury, czas skończyć z tym demonem przeszłości - klikaj tutaj.

niedziela, maja 29, 2005

Badanie on-line

Na blogu cicho bo roboty dużo i nie ma kiedy znajdować fajnych rzeczy w sieci. Am bardzo mi pomógł (dzięki!!) przygotować badanie w internecie. Badanie znajduje się tutaj. I wcale nie dotyczy IAT ;) a zachowania internautów (strona ma różne czasy wczytywania linka, taka to manipulacja ;).
Ale IAT swoją drogą bardzo polecam.

wtorek, maja 24, 2005

Przeglądarki

Get Firefox!
Wojtek i parę innych osób ode mnie z uczelni są absolutnymi fanami Opery. Rzeczywiście jest świetna, a funkcja przybliżania/oddalania stron absolutnie rządzi - jest bardzo przydatna (o ile wygodniej się czyta!) i pokazuje jak świetnymi programistami są ludzie z Opery.
Ja jednak korzystam z Firefoxa - m. in. dlatego, że to jedyna sensowna droga by zwalczyć panowanie Microsoftu na rynku przeglądarek, poza tym oczywiście dlatego, że jest po prostu dobra :). Przede wszystkim dzięki rozszerzeniom, korzystam najczęściej z Dictionary Search z obsługą www.ling.pl - jednej z lepszych stron ze słownikami (jest tam np. słownik slangu angielskiego). Klik i już wiemy jakie słówko. Rozszerzeń jest cała masa.

W skrócie: Firefoxa również polecam.

Reklamówki video
FF.

Apdejt: Zapomniałem napisać o najważniejszym - Firefox jest darmowy (to projekt open-source) a Opera płatna (około 40 zł).

Zaproszenia...

...do GMaila są pod tym adresem.

Apdejt: ICYDK: GMail to konta pocztowe zrobione przez Google'a. Najpierw miały 1GB pojemności, teraz mają ponad 2GB. To od nich zaczęło się powiększanie skrzynek pocztowych u wszystkich dostawców (z kilku, kilkudziesięciu do kilkuset MB, a nawet 1GB w o2). To Google (a raczej bardzo pomysłowi ludzie z Google Labs) wpadli na genialny pomysł żeby trzymać wszystkie swoje wiadomości w jednym miejscu, dostępnym z prawie każdego punktu na Świecie (z dostępem do netu ofcourze). Poza tym dżimejl ma:
  • świetny interfejs
  • wbudowany Google Search
  • wyświetla miniaturki Jpegów z załączników
  • opcję wyświetlania Basic HTML - "Especially great for traveling, since you never know what kind of browser that internet café in Siberia is going to have."
  • Utrzymywanie wątka wymiany wiadomości (wszystkie Re)
  • No i jeszcze dużo
Podnosiły się głosy, że Gmail to atak na naszą prywatność w sieci (a czy my ją jeszcze w ogóle dzisiaj mamy? niedługo coś o tym napiszę) bo przeszukuje nasze wiadomości żeby targetować reklamy tekstowe. Amiran mi kiedyś podesłał artykuł napisany przez Toma O'Reilly na ten temat.

W skrócie: polecam Gmaila :)

niedziela, maja 22, 2005

Pamiętam

Pamiętam o blogu ale mam teraz po prostu urwanie głowy na uczelni ;) . Z rzeczy przedwyjazdowych to odebrałem wizę - to wklejona w paszport karta ze zdjęciem oraz koperta której nie można pod żadnym pozorem otworzyć! Dokonałem też niezbędnych zakupów (np. torebeczka na szyję na dokumenty).
A, no i kupiłem nową Masłowską!
Wyjazd już 12 czerwca!! Kazz teraz jest w Stanach, dzwonił i mówił, że absolutna rewelka. We'll see.

środa, maja 18, 2005

Stan Umysłu

W ramach DocReview byłem na jednym - za to absolutnie niesamowitym - filmie. "Stan Umysłu" jest o Korei Północnej. Historia dziewczynek które przygotowują się do udziału w Wielkiej Grze - najważniejszym wydarzeniu w życiu Koreańczyka, występu przed wodzem-generałem Kim Dżong Illem.
Angielska ekipa filmowa otrzymała niepowtarzalną okazję przebywania sam na sam z dwoma rodzinami koreańskimi i obserwowania ich prywatnego życia. Wrażenia po obejrzeniu filmu są piorunujące. W głowie się nie mieści, że ten 23 milionowy kraj istnieje naprawdę i jest najbliższy rzeczywistości przedstawionej w Roku 1984.

Link do artykułu na GW (pewnie niedługo trafi do archiwum).

Link do filmu na eMule.

Apdejt: Okazało się, że link który Wam podałem nie jest do filmu "A state of mind" Daniela Gordona, a do amerykańskiego programu telewizyjnego który opowiada o tym filmie i o Korei Północnej. Pozostaje poczekać aż film pojawi się w TV.

Google Maps!!

Jaki bajer! Jak chcecie zobaczyć Valleyfair - klikajcie tutaj. Wiem też, że z lotniska do miasteczka mam 19 mil - wszystko mogę sobie sprawdzić na mapce, całe USA jest na maps.google.com. A zdjęcia satelitarne mnie rozwaliły!
Wysyłam mejla do CCUSA, żeby to umieścili w swoich materiałach informacyjnych.

niedziela, maja 15, 2005

Teledyski

Dobre źrodła z teledyskami:

Jak ma ktoś fajnego teledyskowego linka to proszę umieścić w komentarzach.

Vinci

W jednym z ostatnich numerów Przekroju był ciekawy artykuł o polskim kinie. Załamka. Jak to określił Kazz Stara Baśn to jeden z najgorszych filmów jakie widział w życiu :)
A tu proszę - obejrzałem dzisiaj w tiwi Vinci Machulskiego i szczerze polecam! Miły, zgrabnie zrobiony film i to bez Pazury i Lindy w dodatku!

środa, maja 11, 2005

Symulator Faktu

Dzisiaj był odcinek ornitologiczny. Jeju dla mnie to straszne nudy. No i moje obawy się sprawdziły - prowadzący wyglądają na podnieconych samym obcowaniem z kamerą. Na ożywienie (Was i bloga) ich fotka:



Liczę na to, że z kamerą powoli się będą oswajać, bo za tydzień chcę obejrzeć - o żywności modyfikowanej genetycznie.

Szukajcie a znajdziecie

I to nie tylko korzystając z Google'a!
Edwin Bendyk pokazał nam na zajęciach kilka bardzo fajnych narzędzi wyszukiwawczych. Najciekawsze:
  • Answers.com - scala informacje z kilku źródeł i podaje info na jednej przejrzystej stronie
  • A9.com - Przygotowana przez Amazon wyszukiwarka, która uwzględnia m. in. teksty wewnątrz książek
  • Szukacz.pl - uwzględnia polską fleksję.
  • Touchgraph - graficzna reprezentacja wyników Google'a
Inna sprawa, że warto się nauczyć dobrze obsługi Google'a. Choćby jego wbudowanego kalkulatora :) (i przelicznika miar i wag - niestety tylko po angielsku).

wtorek, maja 10, 2005

:: terminal ::

Ciekawy portal "Internet a nauki społeczne" (a raczej wortal, ale to słowo jakoś mi "nie wchodzi") tworzony przez ludzi z ISS UW. Część z nich współtworzy polskie Creative Commons, część u mnie wykłada ;). Szkoda, że tak rzadko aktualizują. Klikaj tu.
Apdejt: Blog na terminalu bardzo dla mnie interesujący - na tyle, że trafia do blogowych linków.

Prawo autorskie w USA cz 2.

Okazało się, że tak. To nie plotki, omówiliśmy sprawę na zajęciach z Panem Bendykiem. Sprawa jednak wymaga uściślenia - trzy lata więzienia grożą w USA za posiadanie filmu który jeszcze nie miał swojej premniery kinowej (np. dzisiaj mogłyby to być Gwiezdne Wojny III) to samo dotyczy muzyki. Kary za udostępnianie rzeczy które są już na rynku mają być niższe, jakie - muszę doczytać.
Ważniejsza sprawa właśnie się rozgrywa w Sądzie Najwyższym USA - Czy programy P2P są legalne?Czekamy z niecierpliwością...

Internet Movie Archive

Jest w sieci takie miejsce w którym można znaleźć całą masę darmowych filmów do ściągnięcia. I to zupełnie legalnie. Są stare reklamówki, kroniki komputerowe (pierwsze Amigi itp.), ale także animacje z przeglądu SIGGRAPH czy amatorskie filmy Tsunami. Wszystko do wyboru w kilku wersjach jakości - od strumieniowej do DVD. Miód.

Internet Movie Archive

poniedziałek, maja 09, 2005

Yatta!

Amiran mi przesłał, kolejny absurdalny klip :). Tutaj.
A to stronka Syberpunk.com na której znajdziecie "a large repository of all things strange and uniquely Japanese".

W Ambasadzie...

...byłem. Nastałem się w kolejkach, ale fajnie, gadałem z różnymi ludźmi (i z jedną dziewczyną baardzo fajną). No a tuż przed okienkiem złapał mnie stres, ale Pani konsul bardzo miła i trochę zagubiona(!) Amerykanka (chyba dopiero zaczęła tam pracę) zadała mi tylko trzy pytania i powiedziała, że wiza jest do odebrania "at my agent". Jee!!
No i jeszcze poznałem Darię i Bartka który też jadą do Valleyfair.

niedziela, maja 08, 2005

Mała Chinka

Thoma dał linka.
Odpadłem. Funky Filon + Kaja Paschalska.



Strona Filona.

Sonda

To co mi się najbardziej podoba w sieciach P2P to możliwość znalezienia rzeczy zupełnie niedostępnych innnymi metodami. Ostatnio ściągnąłem sobie eMule'em kilka odcinków programu SONDA, który uwielbiałem jako dzieciak. Odcinek na temat ropy naftowej jest naprawdę ciekawy, to był jednak świetny program. Inny - zatytułowany "Plaster rzeczywistości" - dotyczy laserdisców i płyt kompaktowych, strasznie fajnie się ogląda poteżny sprzęt Philipsa do odtwarzania płyt i enztuzjam prowadzących. Szkoda, że ich nie ma...
A teraz w TV leci inny program, który ma chyba trochę przypominać Sondę i nazywa się Symulator Faktu (kto to wymyślił?!). Widziałem jeden odcinek - mówili o ciekawych rzeczach, ale jak zobaczyliśmy ze Skałą prowadzących to skonaliśmy ze śmiechu są "atelewizyjni" :D Poza tym oprawa, kolory, światło jak w latach osiemdziesiątych - chyba mają mały budżet. 11 maja (środa) o 16 kolejny odcinek, nagram na VHS.

Pozdro Konnn i Gru

Ameryka się zbliża

Wyjazd coraz bliżej. Wczoraj było spotkanie z amerykaniniem z CCUSA, który dawał dobre rady. Zabawny gość, mówił, żeby zabrać z Polski jakieś gadżety typu pocztówki, mapy etc. bo Amerykanie uwielbiają dostawać takie rzeczy, szczególnie "z jakiegoś kraju leżącego tuż obok Anglii" :) Poza tym jak wygląda kontrola paszportowa, celna, przyznanie numeru social security i tego typu rzeczy. Pojawia się dreszczyk emocji przedwyjazdowych. A jutro spotkanie w ambasadzie w sprawie wizy!

wtorek, maja 03, 2005

Muza

Zrelaksowany, po powrocie z działeczki na której dzięki Kazzowi nasłuchałem się mnóstwo zajebistej muzy.
Superowy John Legend , nowy The Common (oficjalnie 24 maja), Sa-Ra Creative Partners + sto innych rzeczy których nazw nie pamiętam + Deadbeat.
A w czwartek koncert Jaga Jazzist!! :)

piątek, kwietnia 29, 2005

Ghengis Khan - Eurowizja 1979


Przystojniaczek - musicie zobaczyc klip! ;) Link tutaj. Posted by Hello
(dzięki Konnn za fotkę).
Apdejt: Gruszka przetłumaczyła jedną zwrotkę i refren!:

"Moskwo
Egzotyczna i tajemnicza
Wieże z czerwonego złota
Zimna jak lód
Moskwo
Kto cię naprawde zna
Ten wie, że ogień płonie
W tobie tak gorący

Kozacy hej hej hej wznoszą kieliszki
Hej hej
Natasza ha ha ha jesteś piękną
Ha ha
Towarzyszką hej hej hej życia
Hej hej
Dla swoich wszystkich braci hej braci ho
Hej hej hej hej"

Nie no, musicie to zobaczyć!!

czwartek, kwietnia 28, 2005

Prawo autorskie w USA - chora gra

Dzisiaj w sieci znalazłem informację która mnie zwaliła z nóg! Otóż podobno wczoraj ukochany prezydent G. W. Bush podpsiał ustawę The Family Entertainment and Copyright Act w myśl której za udostępnienie choć jednego filmu w sieci P2P grozi w USA do trzech lat więzienia! link1 , link2, link3 .
Ciekawe jest to, że informacja nie znalazła się na czołówkach amerykańskich serwisów news takich jak CNN, MSNBC, New York Times czy Google News. W każdym razie jeśli to prawda to prawo autorskie w USA jest chore. Bo jeśli za jeden film do trzech lat więzienia - to ile za pięć filmów albo dwa tysiące plików MP3 (ich też dotyczy ustawa)??
Napisałem w tej sprawie list do Edwina Bendyka , czekam na odpowiedź. Mam nadzięję, że czegoś tutaj nie rozumiem. Przy okazji polecam zapoznać się z inicjatywą Creative Commons.

Test Hello


P¹czek na deser :) ¯eby sprawdziæ jak siê Hello do zamieszczania fotek na blogu sprawdza. I już widać, że polskich liter mu brak.Posted by Hello

środa, kwietnia 27, 2005

Bauman

Dzisiaj na SWPS odbył się bardzo ciekawy wykład Zygmunta Baumana. Mówił w nim między innymi o paradoksach współczesnego życia - z jednej strony mamy poczucie, że nauka rozwiązuje istniejące problemy i znacznie redukuje ich ilość. Żyje się nam obecnie relatywnie lepiej niż kilka pokoleń wcześniej - mniej chorujemy, łatwiej się komunikujemy czy nawet nie musimy się męczyć przy praniu bo mamy pralki... Z drugiej strony, co pokazuje wiele ważnych badań socjologicznych, ludzie mają coraz większe poczucie braku bezpieczeństwa i niepewności jutra. Coraz większa jest potrzeba bezpieczeństwa - od ogrodzonych (gated) osiedli po samochody. Kolejna sprawa to TINA - There Is No Alternative. Żyjemy w czasach w których możemy (albo: państwa mogą) dokonać jednego z dwóch wyborów - albo rozwój gospodarczy albo społeczny i nie da się ich rozdzielić!
To tylko dwa z wątków które skłaniają do przemyśleń, a poza nimi było jeszcze masa ciekawych rzeczy.

Chciałem na górze zamieścić linka do artykułu nt. Baumana na polskiej Wikipedii - nie ma. Na Angielskiej jest ale coś nie teges ("(...)is a British sociologist"). Więc odsyłam do bardzo ciekawego wywiadu Jacka Żakowskiego z B.

Po co?

  • Żeby publikować zdjęcia i opowiastki z mojego wyjazdu do Stanów. To przede wszystkim!
  • Żeby zamieszczać linki do najlepszych rzeczy na jakie trafiłem w sieci.
  • Bo Pan Bendyk zachęcał.
  • Bo Pani Cywińska-Milonas zachęcała.
  • Żeby dodać swoje trzy grosze (bity) do oceanu informacyjnego ;)
  • No i dla wszystkich moich przyszłych czytelników ;)
A tytuł? Tytuł brzmiał "Moja dziewczyna" (28 kwietnia, 11.25) To metafora (!) - mój kawałek (cyber)świata na który mam jakiś wpływ. Nie jest tytułem ostatecznym.

Obserwatorzy